Reaktor „Maria” nie wraca do pracy. „Tak źle nie było jeszcze nigdy”

Na ponowne uruchomienie jedynego w Polsce działającego reaktora jądrowego w lipcu nie ma już szans i nie wiadomo, kiedy to się w ogóle uda. Produkuje on radiofarmaceutyki używane w diagnostyce i leczeniu m.in. nowotworów. Tymczasem część załogi chce odejść z pracy, a spór zbiorowy wisi na włosku.

Co dalej z reaktorem „Maria”?

O tym, że znajdujący się pod Warszawą reaktor „Maria” może zostać wyłączony na stałe, a problem dotyczy tysięcy pacjentów, alarmowaliśmy na początku kwietnia. Od tamtej pory kryzys jeszcze się nasilił, a remont reaktora potrwa dłużej, niż przewidywano.

W związku z remontem produkcja radiofarmaceutyków stanęła. To promieniotwórcze substancje, które wykorzystuje się w diagnostyce i leczeniu wielu chorób, przede wszystkim nowotworowych. Polska jest jednym z sześciu krajów na świecie, w których powstają te substancje. „Maria” jest więc kluczowa nie tylko dla polskiej, ale też światowej medycyny.

Na ponowne uruchomienie reaktora w lipcu – jak pierwotnie planowano – nie ma już szans. Co więcej, nowego terminu nie potrafią wskazać ani pracownicy kluczowego departamentu Narodowego Centrum Badań Jądrowych, ani nawet dyrektor tego instytutu.

– Nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy reaktor zostanie uruchomiony. W czasie testów nowych urządzeń firma, która odpowiada za remont, wykrywa błędy. To wymaga wymiany konkretnych modułów i niezależnie od nas, wydłuża cały proces. Potem musimy przeprowadzić jeszcze swoje testy, a Państwowa Agencja Atomistyki swoje. Optymistycznie zakładamy, że będzie to sierpień, ale gwarancji nie ma – tłumaczy w rozmowie z WP abcZdrowie prof. Krzysztof Kurek, dyrektor Narodowego Centrum Badań Jądrowych.

Na tym jednak nie koniec. Część ponad stuosobowej załogi chce odejść z pracy już pod koniec tego miesiąca.

– Wypowiedzenie chce złożyć co najmniej 10 osób, wśród nich są operatorzy reaktora, analitycy bezpieczeństwa, technicy. To tworzy nam znaczącą lukę, bo reaktor pracuje na zasadzie naczyń połączonych. Odejście nawet takiej grupy może sprawić, że reaktora w ogóle nie da się uruchomić – zaznacza w rozmowie z WP abcZdrowie pracownik Departamentu Eksploatacji Obiektów Jądrowych, który chce pozostać anonimowy.

– Na razie nie dostałem żadnych wypowiedzeń, ale jeśli odeszłoby kilku licencjonowanych pracowników, których szkolenie zajmuje od kilku do nawet kilkunastu miesięcy, to produkcja reaktora zostałaby znacznie ograniczona. Oceniam jednak, że do tego nie dojdzie – uważa dyr. Kurek.

Będą przerwy w produkcji leków

„Maria” zabezpiecza m.in. znaczną część europejskiej produkcji jodu-131 (I-131), izotopu stosowanego w leczeniu nadczynności tarczycy oraz jej nowotworów. W czasie remontu konieczne są dostawy z zagranicy.

Jak to wpłynie na sytuację w szpitalach? – Planujemy regularną produkcję produktów jodowych na rynek krajowy, zgodnie z dostępnością substancji czynnej I-131 u dostawców zagranicznych. Do połowy września mamy zakontraktowane dostawy. Jednakże dostawcy nie są w stanie zapewnić nieprzerwanych dostaw w długim terminie – przyznaje dyrektor NCBJ.

Jest to związane z dużym globalnym zapotrzebowaniem na I-131 oraz planowymi przerwami w pracy reaktorów w innych krajach.

– Przewidujemy w najbliższym okresie trzytygodniowe przerwy w produkcji niektórych produktów leczniczych, w tym gotowych leków – jedną w lipcu i dwie w sierpniu. Nasi odbiorcy, szpitale i zakłady medycyny nuklearnej zostali poinformowani o przewidywanych planach produkcji, dzięki czemu będą mogli planować kuracje pacjentów – dodaje dyrektor.

W pierwszej kolejności ma być zabezpieczany polski rynek. Dyrektor przyznaje, że to może sprawić, że „Maria” straci zagranicznych odbiorców, bo oprócz jodu-131 zapewnia 10 proc. światowej produkcji molibdenu-99, używanego w diagnostyce nowotworów, badaniach mózgu czy zwyrodnienia stawów, a także wytwarza inne ważne substancje.

Należą do nich:

  • fosfor-32 – używany do identyfikacji nowotworów złośliwych,
  • holm-166 – używany w terapii i diagnostyki przede wszystkim guzów wątroby,
  • lutet-177 – używany w terapii guzów endokrynnych,
  • itr-90 – używany w terapii raka wątroby,
  • stront-89 – używany w terapii nowotworów kości i łagodzenia bólu w ramach opieki paliatywnej.

Będzie spór zbiorowy?

Zdaniem pracowników, nawet jeśli reaktor wróci do pracy, to po odejściu już choćby kilku pracowników nie będzie wykorzystywał pełni swoich możliwości.

– Zamiast dotychczasowych czterech cykli produkcyjnych zostanie jeden. Potencjał, który mamy, nie będzie wykorzystany nawet w połowie, a koszt trwającego już kilka miesięcy remontu to 18 mln zł. Może się okazać, że to na darmo wydane pieniądze. To niegospodarność – ocenia jeden z pracowników.

– Nie będziemy w stanie zapełnić braków kadrowych, bo nie oferujemy konkurencyjnych wynagrodzeń. Pensje zasadnicze w naszym departamencie są niewiele wyższe od pensji minimalnej. Do tego dochodzą dodatki funkcyjne dla niektórych pracowników, ale i tak zarobki nie są konkurencyjne w porównaniu z innymi branżami. Kto przyjdzie pracować za ok. 5 tys. zł brutto, skoro w innych miejscach, np. w przemyśle jądrowym, może pracować za 15, a nawet 20 tys. zł? – pyta nasz rozmówca.

Sam po 40 latach pracy na stanowisku technika zarabia ok. 3,9 tys. zł „na rękę”.

Inny pracownik, już w kwietniu alarmował, że może dojść do „zapaści w medycynie nuklearnej”.

Dyrektor NCBJ tłumaczy, że sektor nauki jest niedofinansowany, przez co nie jest w stanie zaproponować konkurencyjnych wynagrodzeń. – Aktualnie średnia pensja podstawowa z dodatkami wynosi 6,5 tys. zł brutto, przy czym pracownicy reaktora pracują siedem, a nie osiem godzin. Jedyną podwyżką, jaką mogę teraz zaoferować, jest 650 zł brutto, ale nie oznacza to, że każdy dostanie taką samą kwotę, bo to zależy od stanowiska i jakości wykonywanej pracy – zastrzega dyrektor.

Dodaje, że następna podwyżka w wysokości co najmniej 500 zł brutto jest w planach od stycznia przyszłego roku, a kolejna – w pierwszym kwartale przyszłego roku (być może uda się ją sfinansować z dodatkowych pieniędzy z resortu edukacji i nauki). Według dyrektora po tych zmianach średnie wynagrodzenie wzrosłoby do 10 tys. brutto.

– To tylko plany, a nie jasne deklaracje. Ponadto podwyżki są uznaniowe, więc w praktyce jeden pracownik może dostać ponad tysiąc złotych więcej, a inny wcale. Wyczerpaliśmy wszystkie możliwości porozumienia z dyrektorem, który nadal nie przedstawił klarownych propozycji finansowych dla pracowników, a także planu rozwoju reaktora oraz jego miejsca w planie rozwoju NCBJ. Sytuacja jest kryzysowa, tak źle nie było jeszcze nigdy – ocenia pracownik.

Sfrustrowani pracownicy grożą sporem zbiorowym (to konflikt między pracodawcą a pracownikami, który ma m.in. dotyczyć wynagrodzeń, jego formą może być strajk, jeśli negocjacje nie przynoszą efektu). Związkowcy piszą o tym wprost w piśmie do dyrektora NCBJ z 5 czerwca. Interweniowali też w resortach klimatu i środowiska oraz edukacji i nauki, ale jak na razie bez skutku.

Zapytaliśmy oba ministerstwa o wsparcie dla reaktora „Maria”. Wciąż czekamy na odpowiedź.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło: https://portal.abczdrowie.pl/reaktor-maria-nie-wraca-do-pracy-tak-zle-nie-bylo-jeszcze-nigdy