Wyniki wielkiej kontroli szczepień Sanepidu
Są wyniki wielkiej kontroli szczepień. Wiemy, kto i gdzie nie szczepi dzieci
W całej Polsce zakończyła się już kontrola milionów obowiązkowych szczepień u dzieci. Ustaliliśmy, że urzędnicy sanepidu sprawdzili już prawie 10 tysięcy przychodni. Jak mówi Radiu ZET szef Głównego Inspektoratu Sanitarnego dr Paweł Grzesiowski, dzieci nie są szczepione w małych miejscowościach i głównie w Polsce południowo-wschodniej.
Wielka kontrola szczepień. Są już wyniki
Badanie Głównego Inspektoratu Sanitarnego to pierwsza tego typu kontrola po II wojnie światowej. Ma dokładnie sprawdzić i przeanalizować 7,5 miliona kart szczepień przeciw trzynastu chorobom zakaźnym. Chodzi m.in. o błonicę, ospę, odrę czy krztusiec. Na pełne wyniki raportu musimy jednak poczekać co najmniej pół roku. Jak mówi w rozmowie z Radiem ZET szef GIS dr Paweł Grzesiowski, przychodnie są już skontrolowane, karty sprawdzone, teraz wszystkie dane muszą być dokładnie przeanalizowane.
Na razie więc trudno ustalić, z jakiego dokładnie powodu dziecko nie było szczepione. Nie wiadomo też, ilu rodziców nie szczepi dzieci. – Wiadomo jednak, że nie zawsze chodzi o teorie spiskowe. Często jest tak, że rodzic mógł unikać szczepienia, mógł wyjechać albo mógł szczepić dziecko w punkcie prywatnym – tłumaczy Grzesiowski. Wiadomo jednak, że prawie 96 proc. wszystkich noworodków w Polsce w zeszłym roku zaszczepiło się przeciwko gruźlicy. – Mamy tylko 4,5 tys. niezaszczepionych dzieci. To sukces – mówi Główny Inspektor Sanitarny.
Niestety, gorzej sytuacja wygląda w kolejnych latach życia dziecka i w przypadku szczepień przypominających. Wyraźnie maleje liczba przyjętych preparatów ochronnych przeciw odrze, różyczce, śwince, krztuścowi czy polio. – Dzieci nie tracą jednak odporności, bo mowa o dawkach przypominających, ale w niektórych chorobach, jak przy krztuścu, może powodować to nagłe wzrosty zachorowań. I tak się dzieje – dodaje Grzesiowski. Wschód nie szczepi. Na zachodzie lepiej
Z naszych ustaleń wyraźnie widać, że mniej rodziców szczepi dzieci na wschodzie Polski, czyli w województwach: lubelskim, podlaskim, podkarpackim i małopolskim. – Na razie mówimy o różnicach kilkuprocentowych, ale jeśli chodzi o odrę czy świnkę, to jest to nawet kilkanaście procent. Teraz będziemy mogli tam wprowadzić lokalne programy edukacyjne. Tam rodzice zostali przestraszeni, nie są doinformowani – wyjaśnia Grzesiowski.
Podobne różnice są między wsią a miastem. – A np. w dużym mieście wojewódzkim też są różnice, ale to dlatego, że ludzie migrują i szczepią dzieci w innych miastach i np. nie informują przychodni – zaznacza rozmówca Radia ZET. Jak przyznaje, do uporządkowania są też szczepienia cudzoziemców. – Mamy PESEL i szczepienia, ale często dzieci były szczepione innymi preparatami w swoim kraju. Mamy też mniej kart niż w rzeczywistości jest obcokrajowców. To ok. pół miliona, czyli zdecydowanie za mało – słyszymy.
Elektroniczne karty szczepień i nowy system kar
Szczegółowe wynik kontroli szczepień mają pomóc wprowadzić elektroniczne karty szczepień, dzięki czemu w Polsce łatwiej będzie można zapanować nad chorobami zakaźnymi. Aplikacja pozwoli lekarzom i rodzicom kontrolować choroby dzieci. – Będziemy mogli sobie wyświetlić, które dziecko, gdzie i kiedy nie zostało zaszczepione – podkreśla szef GiS. Z kolei dotychczasowe grzywny mają być zastąpione przez niższe, ale i tak dotkliwe finansowo mandaty. W tej chwili ustawowa kara za brak szczepienia wynosi nawet 50 tysięcy złotych.
Ukarani rodzice jednak nagminnie odmawiają ich płacenia. Procesy sądowe się przedłużają, a sprawy nierzadko przedawniają. – To nie jest skuteczne. Rodzice najpierw powinni być edukowani, motywowani, a potem ci, którzy są aktywistami antyszczepionkowymi, ewentualnie karani – przekonuje Grzesiowski. Przepisy mają być gotowe w ciągu czterech miesięcy. Najpierw musi być jednak zmieniona ustawa o chorobach zakaźnych.
Źródło: Radio ZET