20 lat budował firmę. „Teraz, z dnia na dzień, mogę zostać bankrutem z długami”

To historia prosto z koszmarów przedsiębiorcy. Lata ciężkiej pracy, niezrozumiała decyzja urzędników, wywołane nią kłopoty ze zdrowiem i widmo bankructwa. Właściciel aptek może stracić wszystko, choć MZ prawo interpretuje na jego korzyść. Inspektorat Farmaceutyczny przeciwnie, choć podlega resortowi zdrowia.

Jerzy Tyś wraz ze wspólniczką 20 lat temu założył spółkę i otworzył pierwszą aptekę w Częstochowie. W tej chwili w sieci funkcjonuje już 15 placówek. Jak wspomina Tyś, to były trudne, wymagające lata. Wszystko, co udało się zarobić, inwestował dalej w firmę. Jak śmieje się przedsiębiorca, dlatego ciągle jeździ 11-letnim audi.

Zawsze najważniejsza była dla niego jakość i obsługa klienta. Chciał, by jego apteki nie były jak sklepy z lekami, ale by klienci mogli liczyć na poradę farmaceuty, rozmowę, by czuli się zaopiekowani. Najwyraźniej tak się właśnie czują, skoro na rynku jest już 15 aptek tak zarządzanych.

Przedsiębiorca powinien zatem świętować. Zamiast tego żyje w permanentnym lęku i stresie. Wszystko może stracić przez jedną decyzję urzędniczą i odmienne interpretacje tych samych przepisów przez różne instytucje.

– Jak otworzyłem kopertę od Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego i zacząłem czytać, że chce mi zamknąć dorobek całego życia, najpierw myślałem, że to dowcip. Jak doczytałem do końca, to był już duży wstrząs. Z kolejnych 2 miesięcy niewiele pamiętam, tak silne było napięcie nerwowe. W życiu czegoś takiego nie przeszedłem – mówi Tyś.

Co takiego zrobił? Najkrócej rzecz ujmując, Tyś chciał firmę w łatwy sposób przekazać córce. Do tego potrzebne były zmiany formalne. Przedsiębiorca chciał pozostał w spółce z farmaceutką, ale już jako spółka z. o. o., w której miał 100 proc. udziałów, a nie jako Jerzy Tyś.

To była zwykła formalność. Jednak Inspektor Farmaceutyczny ocenił to przekształcenie jako bezprawne. Co ciekawe, nie stało się to od razu.

WIF nierychliwy…

– Moje działania, co potwierdza interpretacja MZ, były zgodne z prawem, ale wycofałem się z przekształcenia firmy, bo otrzymałem z WIF sygnały, że mogę przez to ją stracić. Po moim wycofaniu wniosku, WIF umorzył sprawę dotyczącą przekształcenia – mówi Tyś. Przedsiębiorca myślał, że już po kłopocie.

Jednak WIF wrócił do niej po niecałym roku i przedsiębiorca otrzymał ów pamiętny list. Od tego czasu trwa postępowanie. – Już je odczuwamy. Tracimy wiarygodność, hurtownie nie traktują nas już tak jak dawniej. Cała ta sprawa wpędziła mnie w kłopoty ze zdrowiem, a gilotyna ciągle wisi – mówi przedsiębiorca.

Aptekarze donoszą na przedsiębiorcę

Co oznaczałoby odebranie licencji? Jak ostra jest ta gilotyna? Może jednak można aptekę odsprzedać ze sprzętem i towarem, jak sklep spożywczy i zacząć wszystko od nowa? Nie ma o tym mowy, to absolutny koniec dla przedsiębiorcy. Apteka może mieć towar za np. 300 tys. zł. Hurtownie tego nie przyjmą z powrotem. Trzeba leki utylizować – to kosztuje, wypłacić ludziom odprawy, no i dalej spłacać zaciągnięte kredyty. I tak 15 razy.

– Pytanie, z czego to opłacić. Generalnie jest to nie do ogarnięcia i z dnia na dzień po 20 latach działania mogę zostać bankrutem z długami. Zatrudniamy 160 osób i płacimy 400 tys. zł ZUS. Tu małe wahnięcie wystarczy, by wszystko stracić, a co dopiero zamknięcie biznesu – mówi Tyś.

A jak to się stało, że WIF wrócił do sprawy po niemal roku? – Sprawę zgłosił Związek Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek (ZAPPA). Co ciekawe, zgrało się to w czasie z wejściem do ZAPPA dwóch osób z Częstochowy i okolic, które są dla mnie bezpośrednią konkurencją – mówi Tyś.

Obecnie strony czekają na wyrok sądu, który ma przedstawić swoją interpretację przepisów, na które powołuje się zarówno WIF, jak i przedsiębiorca. Skąd rozbieżności?

Apteka dla aptekarza

Podstawą do działań WIF jest ustawa z 2017 r. znana jako „apteka dla aptekarza” (ADA). Zgodnie z nią właścicielem apteki może być jedynie farmaceuta lub spółka farmaceutów, kiedyś mógł to być każdy. Dlatego WIF uznał, że Tyś jako niefarmaceuta nie może nawet na krótką chwilę wyjść ze spółki i wrócić do niej bez utraty pozwolenia na działalność.

Rzecznik MŚP nie jest jednak pewny takiej interpretacji i po zgłoszeniach przedsiębiorców z branży poprosił ministra zdrowia o interpretację przepisów ustawy. Sam uznał, że jest często błędnie stosowana przez WIF.

MZ zgodził się ze stanowiskiem rzecznika. Resort wskazał, że wymogów co do prowadzenia apteki tylko przez farmaceutę nie można stosować do zezwoleń wydanych wcześniej, także w przypadku wniosków o zmianę takich zezwoleń, a Tyś zgodę otrzymał już 20 lat temu.

Dlaczego interpretacja ministra nie została uwzględniona przez śląski WIF? Uzyskanie odpowiedzi na to pytanie nie było łatwe. Za pierwszym razem WIF zażądał, bym udowodnił, że rzeczywiście jestem dziennikarzem i mogę o to pytać.

WIF obstaje przy swoim

Kiedy wykazałem, że każdemu przysługuje prawo dostępu do informacji publicznej i niczego nie muszę udowadniać, WIF wreszcie odpowiedział.

Jak przekonuje urząd, podstawą wszczęcia postępowania jest rzeczywiście art. 99 ust. 4 pkt 2 Prawa farmaceutycznego, mówiący o tym, że tylko farmaceuta bądź spółka farmaceutów może mieć aptekę.

ZAPPA dodaje, próbując wyjaśnić nasze wątpliwości, że interpretacja MZ nie jest ostateczna.

– Istnieje linia orzecznictwa NSA i WSA, zgodnie z którą wymagania, które przedsiębiorca jest zobowiązany spełniać, starając się o zezwolenie, musi spełniać także w czasie całego okresu obowiązywania zezwolenia – mówi Marcin Wiśniewski, prezes ZAPPA.

„Informacje od osoby trzeciej”

A czy prawdą jest, że zgłoszenie sprawy do WIF zgrało się w czasie z wejściem do ZAPPA dwóch nowych członków z Częstochowy?

– Absolutnie nie, nie wiemy, skąd takie podejrzenie, poza tym okoliczności, w jakich doszło do ujawnienia potencjalnego naruszenia przepisów, nie mają znaczenia dla rozstrzygnięcia – mówi Wiśniewski.

Jak wyjaśnia, ZAPPA otrzymał informację o przekształceniu spółki „od osoby trzeciej”, ze strony internetowej, gdzie organizacja umieściła zakładkę „zgłoś nieprawidłowości”.

– Dużo różnych, nawet anonimowych, sygnałów wpływa na mail, oczywiście informacje płyną z różnych źródeł – mówi Wiśniewski. Donosy napędzają więc walkę, która toczy się od wejścia w życie ADA – walkę o rynek między aptekarzami farmaceutami a przedsiębiorcami bez tytułu farmaceuty (40 proc. aptek).

Ostra walka o rynek

Tych pierwszych reprezentuje ZAPPA (powstała w lutym 2018 r.). Interesów drugich broni Pharmanet Związek Pracodawców Aptecznych (działa od 2011 r.).

Według danych Pharmanet od wprowadzenia przepisów z rynku zniknęło już 1181 aptek. Głównie dlatego, że ze względu na restrykcyjne przepisy nie otwierają się nowe. To, że niektóre bankrutują, nie jest niczym nowym, ale teraz dołączają do nich również te zamykane z przyczyn formalnych.

– Według mojej wiedzy o sprawach prowadzonych na różnym etapie przez GIF i sądy administracyjne, w przypadku niekorzystnych wyroków dla przedsiębiorców, w przeważającej liczbie nie posiadających tytułu farmaceuty, nawet kilkaset aptek zostałoby zamkniętych – mówi Marcin Piskorski, prezes Pharmanet.

ZAPPA na swojej stronie publikuje listę blisko 600 aptek, które „podejrzane są o prowadzenie przez podmioty nieuprawnione”. Organizacja zachęca swoich sympatyków do zgłaszania przypadków podobnych do sprawy Jerzego Tysia. Po weryfikacji i te zgłoszenia trafią do WIF. ZAPPA nie lubi jednak nazywania tych informacji donosem, a takie sformułowanie pojawiło się w moich pytaniach.

– Nazywając ZAPPA donosicielem w mojej ocenie narusza pan dobre imię związku jako, że wykonujemy ciężką pracę, w dodatku własnymi rękami, w kierunku doprowadzenia polskiego rynku aptek do stanu zgodnego z prawem – mówi Marcin Wiśniewski.

Zapewnienia vs. rzeczywistość

Rzecz jednak w tym, że interpretacja prawa nie jest domeną organizacji przedsiębiorców, a sądów. Tutaj sprawa jest bardziej skomplikowana, a toczące się postępowanie, jak zapewnił Tyś, samo w sobie pogarsza warunki funkcjonowania apteki.

Mecenas Mateusz Grzech z kancelarii Duraj Reck, która reprezentuje przedsiębiorcę, nie rozumie postępowania WIF i działania wbrew interpretacji MZ.

– Podczas uchwalania ADA właściciele sieci aptecznych, którzy nie byli farmaceutami, otrzymali zapewnienie, że zachowają posiadane apteki, a także prawo do rozporządzania nimi, np. sprzedaży, przekazywania dzieciom. Teraz jednak pan Tyś może stracić majątek całego życia, pomimo tego że wycofał się z zamiaru zmiany wspólnika i pomimo tego że ta zmiana i tak byłaby zgodna ze stanowiskiem MZ – mówi adwokat.

– Jerzy Tyś został pozbawiony praktycznie możliwości sprzedaży czy przekazania sieci aptek, którą całe życie budował, dlatego że każdy potencjalny nabywca czy spadkobierca w myśl interpretacji inspekcji farmaceutycznej będzie musiał spełniać wymogi z ADA, czyli być farmaceutą i prowadzić do 4 aptek – mówi Grzech. Tymczasem w spółce Tysia jest ich 15.

Co na to NSA?

O szerszy komentarz do tych wątpliwości prawnych poprosiliśmy rzecznika MŚP.

– Jako biuro rzecznika MŚP podzielamy stanowisko ministra zdrowia, że skoro ustawodawca nie wprowadził nakazu dostosowania się posiadaczy uprzednio wydanych zezwoleń do wymagań zakreślonych w przepisach nowych, to bezpodstawne jest twierdzenie, że wymagania te działają wstecz – komentuje rzecznik MŚP Adam Abramowicz.

Zatem jego zdaniem, przepisy ustawy ADA nie znajdują zastosowania do przedsiębiorców posiadających zezwolenia na prowadzenie apteki wydanych na podstawie przepisów obowiązujących przed 25 czerwca 2017 r. – Takie stanowisko znajdujemy w 7 wyrokach NSA. Niemniej w dwóch najnowszych wyrokach Naczelny Sąd Administracyjny zajął odmienne stanowisko – mówi Abramowicz.

W związku z tym rzecznik złożył wniosek o rozpoznanie tych wątpliwości przez siedmiu sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego. Uchwały NSA w takim składzie ujednolicają orzecznictwo sądowe, porządkując poglądy w sprawach, w których orzecznictwo dotychczas było rozbieżne.

Nie wiadomo jednak, czy rozstrzygnięcie NSA pojawi się przed zakończeniem sprawy przedsiębiorcy z Częstochowy.

Oświadczenie

W związku z wątpliwościami, które już pojawiły się w przestrzeni publicznej, już po publikacji tekstu, warto dodać, że nieprawdziwe są informacje o tym, że w spółce z.o.o. z którą Jerzy Tyś wszedł do spółki jawnej ze swoją wspólniczką farmaceutką, udziały miała kancelaria prawna.

Kancelaria założyła tę spółkę i była właścicielem udziałów od 24 stycznia 2018 r. do 25 lipca 2018 r., kiedy jako 100 proc. udziałowiec został wpisany P. Jerzy Tyś. Od tej pory wyłącznym właścicielem spółki był i jest P. Jerzy Tyś, który ma 100 proc. udziałów.

Wtedy była to często stosowana praktyka, że kancelarie zakładały gotowe spółki i sprzedawały klientom jeżeli tego potrzebowali. Pozwalało to pominąć czasochłonny proces rejestracji, oczekiwania na nadanie NIP, REGON itp.

I tylko do tej czysto technicznej roli ograniczyło się zaangażowanie naszej Kancelarii. W okresie wskazanym w artykule 100 proc. właścicielem Spółki był P. Jerzy Tyś. Wynika to wyraźnie z wpisów w KRS” – czytamy w oświadczeniu kancelarii Duraj Reck.

W tekście nie podajemy nazwy apteki ani marki, pod jaką działała, w obawie przed zarzutami inspekcji farmaceutycznej, która nawet wywiady z przedstawicielami branży farmaceutycznej potrafi traktować jako rzekome reklamy. Jednocześnie stoimy na stanowisku, że takie podejście inspektorów może stanowić naruszenie wolności prasy.

Źródło : https://www.money.pl/gospodarka/20-lat-budowal-firme-teraz-z-dnia-na-dzien-moge-zostac-bankrutem-z-dlugami-6571677193394880a.html