Koronawirus przyspieszył rozwój e-zdrowia

E-recepty sprawdziły się w praniu, a pacjenci chętniej korzystają z teleporad i e-wizyt. Na rozwój elektronicznych systemów w służbie zdrowia pieniądze ma dać UE

Pandemia koronawirusa znacznie zwiększyła popyt na usługi elektroniczne. Sklepy internetowe notują kilkudziesięcio- czy nawet kilkusetprocentowy wzrost sprzedaży, a wyceny firm dostarczających narzędzia do pracy zdalnej biją rekordy. Znacznie rośnie też zainteresowanie nowymi technologiami w ochronie zdrowia i usługami telemedycznymi.

 

— Narzędzia elektroniczne wprowadzone w ostatnich latach i miesiącach sprawdziły się w czasie pandemii i są masowo wykorzystywane. E-recepty, których wystawianie stało się w większości przypadków obowiązkowe na początku roku, stanowią już ponad 95 proc. wszystkich realizowanych recept. Z kwietniowego badania instytutu ARC Rynek i Opinia wynika, że Polacy nie mają żadnych trudności z ich realizacją, a 84 proc. respondentów ocenia je pozytywnie. W czasie pandemii gwałtownie wzrosło też korzystanie z teleporad w podstawowej opiece zdrowotnej (POZ) — mówi Janusz Cieszyński, wiceminister zdrowia.

Udzielanie teleporad w POZ stało się możliwe w ubiegłym roku — rozporządzenie Ministerstwa Zdrowia (MZ) weszło w życie 5 listopada. Na początku nie cieszyły się popularnością, ale teraz się to radykalnie zmieniło.

— Teleporady stanowią teraz niemal 80 proc. porad w POZ — mówi Janusz Cieszyński.

Koronawirusowa rewolucja

W czasie pandemii MZ w trybie pilnym wprowadziło kilka nowych rozwiązań elektronicznych we współpracy ze spółkami technologicznymi.

— Wspólnie z IBM stworzyliśmy czatbota, który odpowiada na pytania pacjentów związane z koronawirusem. W ciągu trzech miesięcy odpowiedział na blisko 5 mln pytań od ponad miliona użytkowników portalu pacjent.gov.pl. Z polską firmą Infermedica uruchomiliśmy narzędzie — tzw. symptom checkera — pozwalające na weryfikację tego, czy nasze objawy wskazują na zarażenie koronawirusem. Z Microsoftem natomiast wdrożyliśmy system sprawozdawczości i zamawiania środków ochrony osobistej, z którego korzystają szpitale, szkoły czy np. ostatnio komisje wyborcze — informuje Janusz Cieszyński.

Najważniejszym nowym rozwiązaniem jest platforma do e-wizyt, którą MZ testuje we współpracy z Chmurą Krajową.

— E-wizyta to coś więcej niż teleporada, jest bardzo zbliżona do osobistej wizyty ambulatoryjnej. Na razie jesteśmy na wstępnym etapie — do testów platformy dołączyło ponad 500 lekarzy z całej Polski, u których na konsultację czeka się średnio 10 minut — twierdzi wiceminister zdrowia.

Lekarzom za e-wizyty płaci NFZ. Na razie platforma nie jest zintegrowana z internetowym kontem pacjenta — pacjenci legitymują się, pokazując do kamery internetowej dowód osobisty. Na pełną nowoczesną platformę do e-wizyt potrzebne są duże pieniądze.

— Porozumieliśmy się w tej sprawie z Komisją Europejską i liczymy na 120 mln zł na rozbudowę funkcjonalności e-wizyt, a także na centralny system do elektronicznej rejestracji pacjentów na tradycyjne wizyty. Chcemy zrealizować ten projekt do końca przyszłego roku — mówi Janusz Cieszyński.

Systemowe rozwiązania

Prace nad cyfryzacją ochrony zdrowia trwają od ponad dekady, widoczne dla pacjentów zmiany weszły w życie jednak dopiero w ostatnich latach. Do tej pory powszechnie wprowadzono m.in. elektroniczne zwolnienia lekarskie, e-recepty i bezpłatną aplikację internetowe konto pacjenta (IKP). Na początku roku aplikacja miała ponad 1 mln użytkowników.

— W czasie epidemii obywatele aktywowali ponad milion kont, mamy ich teraz ponad 2,5 mln. Następnym elementem systemu będą e-skierowania, które staną się obowiązkowe na początku przyszłego roku. Pandemia nieco spowolniła organizację szkoleń dla lekarzy, ale przestawiliśmy się na e-learning i nie ma zagrożenia dla tego terminu. Od lipca uruchomiliśmy nowe mechanizmy promocji tego rozwiązania, m.in. zwiększając stawki dla POZ, które już wystawiają e-skierowania. Ponadto premiowane będzie umówienie wizyty u lekarza specjalisty na podstawie wystawionego e-skierowania w ciągu dwóch godzin od momentu jego wystawienia — mówi Janusz Cieszyński.

Po e-skierowaniach przyjdzie czas na wdrożenie elektronicznej dokumentacji medycznej. Tymczasem system e-recept, których wystawianie stało się obowiązkowe w tym roku, ostatnio znalazł się na cenzurowanym. Według „DGP” sieć aptek Gemini poprzez swoją aplikację mogła agregować dane o e- -receptach pacjentów, które przechowywano w chmurze Amazona. Naczelna Izba Aptekarska uznała to za próbę nielegalnego profilowania pacjentów.

— W tej sprawie nie doszło do żadnego wycieku danych z systemu e-zdrowie, jednak twórcy aplikacji w sposób nieuprawniony, na podstawie certyfikatu jednej apteki, po uzyskaniu zgody pacjentów pobierali dane o konkretnych receptach. Tę sprawę trzeba rozwiązać systemowo. Pojawiła się już propozycja rozporządzenia, które szczegółowo określi zasady przetwarzania danych — mówi wiceminister zdrowia.

W szczycie epidemii wystawiano nawet 3 mln e-recept dziennie.

— E-recepty wraz z zintegrowanym systemem monitorowania obrotu produktami leczniczymi (ZSMOPL) pozwalają nam na analizę dostępności konkretnych leków i ich zamienników w aptekach oraz hurtowniach. Dodatkowo NFZ uzyskał dane, które pozwalają na walkę z polipragmazją, czyli niepożądanymi interakcjami między wieloma lekami, które przyjmuje pacjent — mówi Janusz Cieszyński.

OKIEM LEKARZA

E-rozwiązania uratowały system

DR MICHAŁ SUTKOWSKI, specjalista chorób wewnętrznych, rzecznik prasowy Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce

Z punktu widzenia lekarzy rodzinnych rozwiązania telemedyczne oraz cyfrowe sprawdziły się i nadal sprawdzają w czasie pandemii. Dobrze się stało, że udało się wdrożyć e-recepty od 8 stycznia – bez tego system mógłby się załamać i miałoby to bardzo negatywne skutki dla pacjentów. Telekonsultacje i wizyty powinny być główną formą kontaktu lekarza z pacjentem – większość rzeczy można załatwić bez osobistej wizyty w gabinecie, dzięki czemu lekarze zyskują dodatkowy czas dla tych chorych, którzy naprawdę potrzebują dłuższych, osobistych konsultacji. Na razie w sprawie telemedycyny jesteśmy oczywiście w Polsce w powijakach – trudno uznać to za wielką technologiczną rewolucję, skoro większości konsultacji dokonuje się po prostu przez telefon. Pandemia pokazała decydentom, że kierunek zmian jest właściwy i trzeba przyspieszyć na tej drodze. Trzeba rozwijać nowoczesne narzędzia i edukować pacjentów – wciąż bardzo mała grupa ludzi korzysta z internetowych kont pacjenta i nie można mówić, że to narzędzie się sprawdza, zwłaszcza w przypadku pacjentów starszych, którzy potrafią posługiwać się telefonem, ale nie komputerem. Dla nich potrzebne są bardzo proste rozwiązania.

Źródło : https://www.pb.pl/koronawirus-przyspieszyl-rozwoj-e-zdrowia-995949