Medyczna marihuana już nie do zdobycia? „Pacjenci są przerażeni”

Zakup medycznej marihuany graniczy z cudem. Produktów z wysokim stężeniem THC, które są stosowane w leczeniu wielu chorób, brakuje w hurtowniach i aptekach. – Sytuacja jest aktualnie krytyczna – alarmuje Angelika Talar-Śpionek, farmaceutka z serwisu gdziepolek.pl.

Pacjenci zostaną bez leczenia?

– Medycznej marihuany nie ma aktualnie już praktycznie w żadnej aptece w Polsce. Chodzi o produkty dwóch wiodących producentów, które są najczęściej stosowane w leczeniu – podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie Angelika Talar-Śpionek z serwisu gdziepolek.pl.

Brakuje produktów z wysoką zawartością THC (jeden ze składników aktywnych konopii). Pacjenci najczęściej kupują susz konopny w gotowych opakowaniach przeznaczony do waporyzacji (pacjent może go stosować w domu, podgrzewając susz do odpowiedniej temperatury w specjalnym urządzeniu – waporyzatorze i wdychając powstającą z niego parę).

– Non stop dostajemy zapytania w sprawie nowych dostaw. Pacjenci niepokoją się, że zostaną bez możliwości leczenia. Pojawiło się realne zagrożenie, że medycznej marihuany może faktycznie zabraknąć. Sytuacja jest aktualnie krytyczna – zaznacza farmaceutka.

– Faktycznie sytuacja jest kryzysowa. Ten problem widzimy już od listopada. Pacjenci są w podbramkowej sytuacji, przychodzą z receptą, pytają o dostępność, a my nie mamy jak tego suszu zamówić, bo brakuje go u dystrybutorów – przyznaje Łukasz Pietrzak, farmaceuta.

Dodaje, że wynika to m.in. z problemów proceduralnych.

– Pacjenci są przerażeni, aktualnie medyczna marihuana, szczególnie z wysokim stężeniem THC, na które jest największe zapotrzebowanie, jest praktycznie nie do zdobycia. Za tym stoją ludzkie dramaty – podkreśla w rozmowie z WP abcZdrowie Judyta Faliszewska, lekarka rodzinna z Medicover, która stosuje u swoich pacjentów leczenie medyczną marihuaną.

– Susze dobieramy do indywidualnych potrzeb pacjenta, ale w największej liczba wskazań sprawdzają się te z wysokim stężeniem THC. To jest ogromna grupa pacjentów z chorobami onkologicznymi, neurologicznymi, psychiatrycznymi, gastrologicznymi, ginekologicznymi, reumatologicznymi. Część z nich to pacjenci geriatryczni – podkreśla lekarka.

Leczy w ten sposób m.in. pacjentów po chemioterapii, a także z chorobami zapalnymi jelit, bezsennością, depresją czy zespołami bólowymi o różnej etiologii.

– To osoby, u których inne terapie zawiodły, a dzięki medycznej marihuanie mogą normalnie żyć. Mogli zwalczyć ból, który paraliżował im normalne codzienne funkcjonowanie, wymioty czy przewlekłe biegunki – zaznacza lekarka.

„Lek momentalnie znika”

Angelika Talar-Śpionek z gdziepolek.pl wskazuje, że winne są procedury, między innymi działanie Głównego Inspektora Farmaceutycznego, który wydaje pozwolenia na transport surowca do Polski.

– Od stycznia, GIF wydał pozwolenie na przewóz ok. 2,7 ton surowca i nie planuje wydać pozwoleń na więcej niż trzy tony na cały 2023 rok. Oznacza to, że do wykorzystania z tej puli zostało tylko 300 kilogramów surowca – zaznacza.

– Ograniczenia, które wprowadził GIF, są kompletnie niezrozumiałe, to nie jest działanie propacjenckie. Tym bardziej że chorych, którzy korzystają z takiej terapii, cały czas przybywa. Jeśli nie będzie nowych dostaw marihuany medycznej, to zostanie nam odebrany środek, którym możemy poprawić jakość życia pacjentów – podkreśla też dr Faliszewska.

– Chorzy mają aktualnie ogromny problem ze zdobyciem medycznej marihuany. Nagminnie zdarza się, że wypisuję pacjentowi receptę na konkretny susz, a następnego dnia nie ma go już nie tylko w jednej aptece ale na przykład w całym województwie. Za chwilę pojawia się i momentalnie znika, tak duże jest zapotrzebowanie. Nawet gdyby pacjent chciał jeździć po całej Polsce, nie ma gwarancji, że wykupi receptę – zaznacza Albert Jeznach z Instytutu Diagnostyki i Leczenia Bólu, który leczy m.in. z wykorzystaniem medycznej marihuany.

Tymczasem medyczną marihuanę stosuje w leczeniu wielu poważnych chorób. – Stosuję ją u pacjentów onkologicznych, którzy zmagają się z bólem neuropatycznym, który wynika z przerzutów lub jest efektem chemioterapii. W takich przypadkach stosowane standardowo w terapii bólu opioidy mają bardzo niską skuteczność – zaznacza lekarz.

– Na silne bóle cierpią także pacjenci z fibromialgią, która jest chorobą układów immunologicznego i nerwowego, może się rozwinąć po ciężkich infekcjach wirusowych, np. grypie czy COVID-19. W takich przypadkach ośrodek w mózgu błędnie przetwarza informacje o bólu i jest on odczuwany jako znacznie silniejszy, co przekłada się na komfort życia pacjenta – dodaje lekarz.

Zaznacza, że marihuana medyczna jest też bardzo skuteczna przy wymiotach wywołanych przez chemioterapię, a także przy łagodzeniu przewlekłego bólu pooperacyjnego (taki ból utrzymuje się całe lata po operacji).

Stosuje się ją także u chorych ze stwardnieniem rozsianym, padaczką lekooporną, reumatoidalnym zapaleniem stawów oraz pacjentek z endometriozą, w której nacieki endometrium dotykają nerwów.

Problemy z procedurami

Farmaceutka z gdziepolek.pl wskazuje, że w działaniach GIF kryje się pewien absurd.

– Wiodący polscy importerzy wskazują, że nie wykorzystują pełnej liczby z pozwoleń, co jest między innymi spowodowane ograniczeniami producentów. Dlatego GIF powinien zliczać faktyczne ilości suszu, jakie trafiły do Polski, nie zaś te, które są określone w pozwoleniach, bo te ilości diametralnie się różnią – tłumaczy Angelika Talar-Śpionek.

Polskie przepisy nie pozwalają na produkcję surowca w kraju, trzeba go więc sprowadzić z zagranicy (m.in. z Danii czy Portugalii). Aby susz mógł trafić do Polski, hurtownia występuje do GIF z wnioskiem o pozwolenie na dopuszczenie surowca do obrotu. Dopiero kiedy je uzyska, może zwrócić się do producenta o zakup suszu.

– I tutaj zaczynają się pierwsze schody. Hurtownia może wystąpić o pozwolenie na 300 kg, a producent wskaże na ograniczenia w produkcji i sprzeda na konkretne pozwolenie np. tylko 10 proc. To oznacza, że do Polski wjedzie realnie 30 kilogramów – zaznacza ekspertka.

Żeby sprowadzić kolejne partie suszu, niektóre hurtownie potrzebują za każdym razem nowego wniosku, a to oznacza, że w statystykach sprowadzone do kraju ilości suszu będę jeszcze bardziej zawyżone.

Jak wskazuje, rozwiązaniu problemu nie sprzyja też proces rejestracji produktów w Urzędzie Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, który trwa od roku do nawet kilku lat.

– Gdyby te procedury przebiegały szybciej, jak to jest np. w Niemczech, na rynku byłoby więcej produktów i w sytuacji braków pacjenci mogliby zastępować jedne drugimi – zaznacza.

Monitoring na bieżąco

GIF nie widzi jednak problemu i twierdzi, że w swoich działaniach „uwzględnia przede wszystkim potrzeby pacjentów”.

„Te potrzeby są zaspokojone i zabezpieczone na wiele miesięcy” – zapewnia w przesłanym stanowisku Edyta Janczewska-Zreda, rzecznik Głównego Inspektora Farmaceutycznego.

„Monitorujemy przepływy między importerami/wytwórcami surowca farmaceutycznego pozyskiwanego z konopi innych niż włókniste, hurtowniami farmaceutycznymi oraz aptekami, jak również wydania do pacjentów. Dostawy do aptek są na bieżąco realizowane, podobnie jak realizacja recept na leki recepturowe sporządzane z tego surowca” – twierdzi rzeczniczka.

Tłumaczy też, że przy ocenie skali importu surowca konieczne jest prognozowanie. „W tym zakresie bierzemy pod uwagę dane ilościowe wskazane na pozwoleniach wydanych, ale jeszcze niezrealizowanych – wyjaśnia Janczewska-Zreda.

Twierdzi też, że „wyliczenia i prognozy są na bieżąco korygowane – np. poprzez uwzględnienie ilości nie przywiezionych pomimo wydania na nie pozwolenia”.

Katarzyna Prus, dziennikarka Wirtualnej Polski

Źródło: https://portal.abczdrowie.pl/medyczna-marihuana-nie-do-zdobycia-sytuacja-jest-krytyczna