Obrotny sprzedawca. Sprzedał ministerstwu zdrowia, handlował też na Facebooku

Nie milkną echa transakcji, które przeprowadził resort zdrowia, kupując maseczki od znajomego ministra Szumowskiego. 5 mln zł poszło w piach, bo sprzęt nie ma żadnych atestów. Wiemy jednak, że Łukasz G. handlował nie tylko z ministerstwem zdrowia. Dotarliśmy do ofert, jakie wystawiał na Facebooku. Maseczki sprzedawał taniej niż rządowi.

Nawet ok. 5 mln zł kosztowały maseczki ochronne, które nie spełniają polskich norm. Resortowi zdrowia miał je sprzedać instruktor narciarski, który zna się z ministrem Łukaszem Szumowskim oraz jego bratem – podała we wtorek „Gazeta Wyborcza”. Gdy w ministerstwie zorientowano się, że maseczki nie spełniają norm, zażądano wymiany lub zwrotu pieniędzy.

Ów instruktor to Łukasz G. Ofertę sprzedaży maseczek wrzucał też na swój profil na Facebooku. Po wybuchu afery skasował post. Zostawił jednak sporo innych ofert zarówno kupna, jak i sprzedaży maseczek, w różnych miejscach w internecie.

Był na przykład aktywny w grupie założonej specjalnie po to, by handlować maseczkami, rękawiczkami i innymi środkami ochrony przed koronawirusem. Z informacji „Wyborczej” wynika, że pierwszego SMS-a z ofertą wysłał 16 marca 2020 roku do Marcina Szumowskiego. Ten obiecał skontaktować go ze swoim bratem – czyli ministrem Łukaszem Szumowskim.

Oferta Łukasza G. była droga – jedna maseczka chirurgiczna za 4,60 zł plus VAT. Owszem, w internecie roiło się od różnych ofert z kosmicznymi wręcz wycenami, sięgającymi kilkunastu złotych za sztukę. Mimo wszystko cena ok. 5 złotych za maseczkę była już wtedy uważana za wygórowaną, w hurcie sprzedawały się za cenę w przedziale 2-3 zł.

Pod koniec marca na facebookowej grupie zrzeszającej sprzedawców i nabywców artykułów do ochrony przed wirusem, maseczki jednorazowe dało się kupić za 3-3,5 zł netto za sztukę, w dużych ilościach nawet za ok. 2 zł. Maseczki z certyfikatem FFP2 kosztowały ok. 2,5 euro, czyli ok. 10 zł.

Według informacji przekazanych przez Janusza Cieszyńskiego, wiceministra zdrowia, resort zdrowia zakupił za pośrednictwem Łukasza G. 100 tys. masek FFP2, 20 tysięcy maseczek chirurgicznych, 3 tys. przyłbic ochronnych oraz 10 tys. masek FFP2 od innego producenta.

Maseczki typu FFP2 kosztowały ok. 39 zł netto za sztukę (z VAT to ok. 42 zł), maseczki chirurgiczne – po 8 zł za sztukę. To musiał być dla niego świetny biznes, bo na facebookowej grupie, w której udzielał się Łukasz G., maseczki chirurgiczne kosztowały… 2,20 zł za sztukę.

Ministerstwo odpiera zarzuty o wygórowane ceny

Trzeba jednak dodać, że z ministerstwem obrotny instruktor narciarski handlował w środku marca, na Facebooku miesiąc później. Te parę tygodni wystarczyło, by cena spadła o 70 proc.

Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia, odpiera zarzuty, iż resort przepłacił, kupując maseczki od Łukasza G.

– Porównywanie połowy marca, kiedy kupowaliśmy maseczki u wskazanego dostawcy z połową kwietnia, jest pozbawione racjonalności. Porównujemy okres, w którym na rynku nie było środków ochrony osobistej i każdy kraj walczył o możliwość zdobycia choćby małych ilości środków, z okresem, kiedy te środki zaczęły być już dostępne z różnych źródeł. Dziś też ceny są inne niż w połowie kwietnia i my dziś, w połowie kwietnia i połowie marca płaciliśmy i płacimy inne kwoty za zamówienia. Tak się dzieje na całym świecie. W każdym z tych okresów zarówno popyt, jak i podaż są zupełnie inne. A to te dwie rzeczy kształtują ceny – mówi Andrusiewicz w rozmowie z money.pl

Rzecznik resortu zdrowia podkreśla, że ministerstwo szukało i szuka najlepszych ofert w danym momencie. – Nikt nie oferował takich ilości masek ministerstwu za te pieniądze. Dla obiektywizmu trzeba sprawdzić, po ile państwa kupowały maski – a kupowały nawet za kwoty wyższe. Nikt ówcześnie nie składał do nas ofert w tych cenach, a my szukaliśmy też na innych rynkach – mówi nam Wojciech Andrusiewicz.

Rzecznik ministerstwa dodaje, że większość sprzedawców żądała zapłaty przed dostawą towaru, a na to resort nie wyrażał zgody. Byli to wyłącznie pośrednicy, niedający na dodatek gwarancji dostawy. Wymaganiem ministerstwa była więc dostawa, a następnie zapłata. Łukasz G. wystawił fakturę już po dostarczeniu sprzętu.

To już sprawa dla prokuratury, warto jednak przypomnieć, że na początku kwietnia farmaceutyczna grupa Neuca sprowadziła do Polski 8 milionów maseczek, które sprzedawała w aptekach (czyli w detalu) w cenie rekomendowanej 2,50 zł. Czyli 5,50 zł taniej, niż resort zdrowia kupił od Łukasza G.

Znajomość z instruktorem potwierdzili Łukasz oraz Marcin Szumowscy. Zdaniem gazety znajomość z rodziną ministra zdrowia miała ułatwić przedsiębiorcy sprzedaż artykułów potrzebnych do walki z pandemią. Z kolei w ocenie resortu, oferta zakopiańskiego przedsiębiorcy została potraktowana jak każda inna. Nie zajmował się nią Szumowski, a wiceminister Cieszyński.

Chcieliśmy zadać Łukaszowi G. pytania dotyczące różnic w cenach produktów: dlaczego ministerstwu sprzedawał o wiele drożej? Niestety nie odbiera telefonu i nie odpowiada na SMS-y.

Źródło : https://finanse.wp.pl/obrotny-sprzedawca-sprzedal-ministerstwu-zdrowia-handlowal-tez-na-facebooku-6510085411812993a