W aptece nie kupisz a w sklepie tak. „Niby test” na COVID-19 dostępny w sprzedaży.

Test zaburzeń smaku w sklepach. Warto go kupić?

W mniejszych i większych sklepach w całej Polsce pojawiły się testy zaburzeń smaku, które w założeniu mają pomóc w wykrywaniu chorych na Covid-19. Kosztują ok. 30-40 zł za sztukę, ale ponoć w trójpaku można je dostać za niecałe 100 złotych. Czy warto wydać pieniądze na taki test?

Jednym z objawów zarażenia Covid-19 może być utrata węchu i smaku. Odsetek chorych z tym objawem najprawdopodobniej różni się w zależności od regionu świata. Może być to 30 proc., może być także 60 proc. – w Europie utrata węchu i smaku należy do dość częstych przypadłości przy zarażeniu koronawirusem.

Uwaga – prawidłowo działające zmysły nie gwarantują braku zarażenia, szczególnie jeśli mamy do czynienia z bólem głowy czy gorączką. Pamiętajmy też, że część osób przechodzi Covid-19 bezobjawowo, ale i tak zarażają innych.

Lekarze ze szpitala MSWiA opracowali nawet metodę na szybkie testowanie zmysłów węchu i smaku. Ma ona pomóc w identyfikacji osób zarażonych, szczególnie w większych grupach.

Metoda była testowana na studentach Szkoły Wyższej Służby Pożarniczej. Ta warszawska uczelnia była swego czasu jednym z największych ognisk pandemii. Dzięki testom można szybko wychwycić te osoby, które trzeba było zbadać w pierwszej kolejności.

– Jednym z objawów zarażenia jest utrata smaku, ale smak można stracić z różnych powodów. A jak firma produkuje test, to chce go sprzedać. Teraz jest moda na produkcję testów – mówi w rozmowie z money.pl prof. Włodzimierz Gut, mikrobiolog i wirusolog.

Dodaje, że wszelkie testy muszą mieć konkretny cel.

– Dobór testu zależy od tego, do czego chcemy go użyć. Jeśli chcemy zbadać, czy osocze od danej osoby będzie użyteczne w leczeniu Covid-19, to stosujemy test serologiczny. Jeśli chcemy wykryć, czy potwierdzić zakażenie w najwcześniejszej fazie, stosujemy test molekularny. Testy niespecyficzne służą po prostu wykryciu… czegoś. Do końca nie wiemy, czego – mówi prof. Gut.

Podkreśla, że każdy test, który ma mieć konkretne zastosowanie, powinien być testem zwalidowanym, czyli o zweryfikowanych naukowo właściwościach.

– Walidacja jest procesem długotrwałym i starannym, dlatego że wymaga potwierdzenia czułości, jak i swoistości. Na przykład potrzebujemy odpowiedniej liczby osób, o których wiemy, że są zakażone, takich, o których nie wiemy nic oraz takich, co do których mamy pewność, że są zdrowe. Większość tych testów, które się pokazują na rynku – do tzw. ogólnego użytku – nie spełnia tych kryteriów – mówi prof. Gut.

Test – który obecnie jest dostępny w sklepach i supermarketach – wprowadziła na rynek polska firma JR Holding ASI. To giełdowa spółka, która za 1,9 mln zł kupiła patent pt. „System oraz sposób wykrywania zaburzeń smaku u osób z zakażeniem wirusowym w szczególności wirusem SARS-CoV-2”.

– Po analizach rynkowych podjęliśmy decyzję o zakupie praw do uzyskania patentu na testy zaburzeń smaku COVID-19, bowiem uznaliśmy, że jest to projekt, który może nam przynieść istotne korzyści. Pandemia koronawirusa wchodzi w kolejną fazę, więc jesteśmy przekonani, że nasze testy spotkają się z dużym zainteresowaniem rynkowym. Nasz produkt idealnie wpisuje się w oczekiwania potencjalnych klientów – mówi prezes spółki January Ciszewski, cytowany w komunikacie.

Za cały projekt związany z testami smakowymi na Covid-19 odpowiada spółka Tastein, wchodząca w skład portfela JR Holding. Produkt nie ma strony internetowej, czekamy na odpowiedź na pytania o to, jak działa i dla kogo jest przeznaczony.

Lekarze podkreślają, że podczas grypy czy innych schorzeń mamy często do czynienia z zatkanymi drogami oddechowymi, co wiąże się z upośledzeniem węchu i smaku. Jednak w przypadku Covid-19 utrata węchu i smaku jest nagła i nie wiąże się z żadnymi obrzękami. Wirus po prostu blokuje receptory odpowiedzialne za powonienie, u większości pacjentów węch powraca po 1-2 tygodniach, równie nagle jak znika.

Naukowcy radzą, by w razie podejrzenia utraty węchu i smaku przetestować je używając najprostszych produktów, które jednocześnie nie wpływają na inne zmysły. Idealne będą do tego żelki owocowe. Wystarczy zatkać nos, zacząć żuć żelka, a potem odetkać nos, doprowadzając do przepływu powietrza. Wtedy powinniśmy poczuć, jaki smak i zapach ma cukierek.

Do testowania węchu nie nadają się – jak podkreślają brytyjscy rynolodzy (specjaliści zajmujący się diagnozowanie i leczeniem chorób nosa) – zapachy drażniące. Na przykład wybielacz lub inne środki chemiczne mogą bezpośrednio drażnić nasz nerw trójdzielny. Czyli zapach środka czyszczącego można poczuć nawet z „wyłączonym” nosem.

Źródło : https://finanse.wp.pl/tester-smaku-na-covid-19-w-sklepach-warto-go-kupic-6558919841454976a